Psychrolutes marcidus, zwana inaczej blobfish. Nazwa ta wzięła się z ''obwisłego'' wyglądu ryby- blob w języku angielskim oznacza bezkształtną masę. Nosi miano najsmutniejszego i najbrzydszego stworzenia świata. Z takim ryjem też bym nie była zbyt szczęśliwa.
Żyje w wodach okalających Australię- w Zatoce Broken Bay, okolicach Nowej Południowej Walii i południowej części Australii.
Jest rzadko spotykanym endemitem(gatunkiemunikatowym dla danego regionu bądź miejsca, niewystępującym nigdzie indziej naturalnie). Rzadko spotykanym, bo można na niego trafić jedynie na dużych głębokościach- od 600 do 1200 metrów. Z powodu odczuwanej głębokości, blobfish nie potrzebuje pęcherza pławnego.
Zwierzę to nie posiada mięśni, a jego ciało jest galaretowate. Jeśli ciało to wyschnie, ryba zdechnie.
Nic nie wiadomo na temat rozmnażania tych wyjątkowo nieurodziwych stworzeń. Ubarwienie można nazwać białawym. Żywi się każdym napotkanym pokarmem.
Nie bez powodu gatunek ten wygrał konkurs stowarzyszenia The Ugly Animal Preservation Society na najbrzydsze zwierzę Ziemi.
*Wiem, że ten post zawiera zapewne niezliczoną ilość literówek i powtórzeń, ale mimo to jest dla mnie ważny. Informacje te zbierałam z wielu książek i innych źródeł (zajęło mi to naprawdę mnóstwo czasu), często cytowałam ową literaturę a sam wpis zajął mi dobre 6 godzin (jak nie więcej) rozdzielone na parę dni. Ja wiem, że to wszystko nie trzyma się kupy i brzmi jakby pisał to napalony fan, któremu wzwód przyciemnia mózg. Mimo wszystko, proszę o wyrozumiałość. Cóż, nie przeciągam i zapraszam do lektury!* Sobotni wieczór w angielskim klubie Ealing, 7 kwietnia 1961. Bywają tu Mick Jagger i Keith Richards, którzy w niedalekiej przyszłości będą członkami zespołu, który stanie się jednym z najlepszych na świecie. Ale jeszcze nie na to czas. Stali bywalcy zauważają dziwnego, niskiego blondyna kręcącego się przy scenie. Alexis Korner zapowiada gościa, który przybył tam aż z Cheltenham by zagrać bluesa i przedstawia się jako Elmo Lewis. I zagrał, zaskakując wszystkich tam obecnych, w tym Keitha Richardsa. ''I nagle, Elmor James, człowieku, ten facet to Elmor James. A to on... siedzi przegięty... da-da-da, da-da-da. Mówię-co? No co jest, kurwa? Przecież on gra bar slide guitar!'' Elmor James był czarnoskórym bluesowym gitarzystą, którego muzyka miała ogromny wpływ na wielu muzyków, nazywany ''królem slide guitar''. A czym jest gitara slide? To technika wywodząca się z delty Missisipi, wymagająca przestrojenia gitary i zmiany funkcji lewej ręki. Zaś cytując Keitha Richardsa: ''Podchodzimy do niego po tym jak kończy Dust My Blues. Jest naprawdę fantastyczny i ze strasznym jajem. Rozmawiamy. Robił to samo, co my... myśląc że jest jedynym facetem na świecie który to robi.'' Elmo Lewis tak naprawdę nazywał się Brian Jones. A właściwie to Lewis Brian Hopkins-Jones. Pochodził z klasy średniej, z małego miasteczka uzdrowiskowego. Z miejsca w którym wciąż żył XIX wiek i gdzie lokalna ludność mogła obsługiwać kuracjuszy albo czuć się intruzem we własnym domu. Nerwicogenne środowisko, zwłaszcza dla kogoś ze światowymi ambicjami. A Brian bez dwóch zdań takie ambicje miał.
Od dzieciństwa do Edith Grove
Od najmłodszych lat był człowiekiem sfrustrowany, wyalienowanym i oderwanym od otoczenia. Szkołę podstawową i Cheltenham Grammar School ukończył ze świetnymi rezultatami. Nie miał jednak przyjaciół i był częstym obiektem zaczepek rówieśników, najczęściej z powodu jego walijskiego pochodzenia. Brian nie tolerował żadnych poniżających go dowcipów. Wystarczało mu to, że był niski i zupełnie nie radził sobie w grach zespołowych.
W wieku lat 17 został ojcem dziecka, które urodziła 14-letnia Valerie ze szkoły. Dziecko zostało oddane do adopcji. Brian zaś zaczął mocniej odczuwać społeczną dezaprobatę otaczającą go. Dalszy los dziecka i dziewczyny nie zajmowały go kompletnie.
Nigdy nie był lubiany przez otoczenie, zresztą sam nie dawał się lubić. Od każdego pożyczał pieniądze, jednak nigdy ich nie zwracał. Kochał szokować. Gościom rodziców pokazywał zakrwawione prześcieradła- pamiątkę po dziewicy, z którą rozprawił się ubiegłej nocy. Przechwalał się też ilością miłosnych podbojów.
Dzięki dobrym stopniom mógłby zostać przyjęty na uniwersytet, jednak fatalna opinia wystawiona przez Cheltenham Grammar School pozwoliła mu jedynie na nieudolne próby szukania pracy, co zresztą było jego zmorą. Został konduktorem autobusowym, jednak zrezygnował po paru dniach, gdyż nie umiał wstać na odpowiednią godzinę. Pracował też dla optyka, w sklepie i miejscowej fabryce. A nawet w sklepie z płytami. Złapał się też na posadę w wydziale architektury miejscowego ratusza, potem pracował jako węglarz, czego wyjątkowo się wstydził. Mył się po pracy w domu kolegi, by ukryć profesję przed rodzicami.
W końcu nie wytrzymał i wyruszył z Cheltenham do Skandynawii gdzie przez kilka miesięcy jeździł autostopem a na jedzenie zarabiał ulicznym graniem. Zniechęcony wrócił do rodzinnego miasta, gdzie poznał Angelinę z którą miał kolejne dziecko. Jones nie wiedział o jego narodzinach.
Zamieszkał z szesnastoletnią Pat Andrews, siostrą jego licznych przyjaciółek. W październiku 1961 urodziła mu syna. Brian nie miał jeszcze 20 lat.
W mniej więcej tym samym czasie do Cheltenham zawitał Chris Barber's Jazz Band. Sensacja była ogromna, a zespół dał koncert w sali widowiskowej ratusza. Brian dopadł Alexisa po występie, a jego entuzjazm i i wiedza były tak ewidentne, że poszli razem do baru naprzeciwko ratusza. Po otwarciu klubu Ealing, Korner zaprosił Jonesa do Londynu. Nie czekał na niego długo.
Droga do sławy
Z Mickiem Jaggerem (po lewej)
Początkowo podróżował tam autostopem i spał na podłodze w mieszkaniu Alexisa, potem jednak już całkowicie opuścił Cheltenham i wynajął mieszkanie w West Hampstead. W 1961 zamieścił w gazecie ''Jazz News'' ogłoszenie, że szuka ludzi do założenia zespołu Rythm and Bluesowego. I tak właśnie znalazł pozostałych członków zespołu.
Skąd wzięła się nazwa?
''Brian po tym, jak wykombinował ile organizacja koncertu będzie kosztować, zadzwonił do ''Jazz News'', która była gazetą z informacjami ''kto gdzie gra'' i powiedział ''Mamy koncert w...'' ''Jak się nazywacie?''. Popatrzyliśmy po sobie. It? Thing? Ta rozmowa kosztuje. Na ratunek przybywa Muddy Waters! Pierwsza piosenka na The Best Of Muddy Waters To Rollin' Stone. Okładka leży na podłodze. Zdesperowani Brian, Mick i ja ryzykujemy. Rollin' Stonesi. Uff! Ocaliliśmy sześciopensówkę.'' ~Keith Richards, ''Życie''
A samo ''rolling stone'' wzięło się z angielskiego przysłowia The rolling stone gathers no moss (toczący się kamień nie obrasta mchem). Toczący się kamień to osoba, która nie ma stałej pracy, stałego miejsca zamieszkania, jest niespokojnym duchem. Cóż, czas pokazał że toczące się kamienie są w stanie obrosnąć naprawdę grubą warstwą mchu.
Do Briana wprowadzili się Jagger i Richards. A mieszkanie przy Edith Grove było wyjątkowe i bynajmniej nie w pozytywnym sensie. Powybijane szyby, zrujnowane meble, zwisające ze ścian tapety. Członkowie zespołu kradli puste butelki, by otrzymać za nie kaucję.
Potrafili być nieznośni, a szczególnie Brian. Gdy odwiedzał go jeden z nielicznych kolegów z Cheltenham, ten oskubywał go co do grosza, kupując sobie nowe gitary, ubrania i inne drobiazgi. Nawet gdy szli na hamburgera, Hattrell musiał trzymać się 20 metrów za nimi. A potem oczywiście za wszystkich zapłacić. Bywało jeszcze lepiej, znowu cytując Keitha:
''Wracamy do mieszkania, a on (Hattrell) śpi w łóżku Briana. Z jakiegoś powodu strasznie go to zdenerwowało. Mieliśmy pełno kabli na podłodze, podniósł jeden goły drut- ten koniec jest podłączony, kochanie, zaraz cię dopadnę. Facet wyleciał z mieszkania krzycząc: Rażą mnie prądem, rażą mnie prądem! Kiedy ktoś przyprowadził go po godzinie, był siny.'' Jednak Hattrell z masochistycznym samozaparciem wracał niczym bumerang. Potem zasłużył się dla zespołu jako pierwszy road-manager. Chyba nie trzeba dodawać, że bezpłatnie.
Brian Jones- założyciel i lider The Rolling Stones
Brian jako założyciel The Rolling Stones był jedynym niekwestionowanym liderem. Wybierał repertuar, organizował koncerty, umawiał zespół na sesje nagraniowe, decydował o brzmieniu zespołu. Żądał dla siebie znacznie wyższych zarobków niż reszta grupy, o czym pozostali członkowie dowiedzieli się dość późno (i czym byli niemile zaskoczeni i zniesmaczeni). Jones podpisał pierwszy kontrakt płytowy w imieniu zespołu z managerem- Angrew Loog (co to w ogóle za imię?) Oldhamem. Od dnia podpisania owego kontraktu zaczęła rosnąć rola Jaggera i Richardsa, zaś autorytet Briana i Charliego Wattsa (perkusisty) i Billa Wymana (basisty) spadać. Nowy manager forsował spółkę Jagger&Richards. Kiedyś zamknął ich razem w kuchni i nie wypuścił dopóki nie napisali piosenki (''As Tears Go By'' ostatecznie zaśpiewaną przez Marianne Faithful). Efektem tych działań był przekłamany wizerunek grupy umniejszający faktyczny wkład Jonesa w twórczość zespołu. A on sam szalał z zazdrości.
Z Keithem Richardsem, po prawej
Mimo tego, gitarzysta utrzymał opinię nieformalnego lidera do 1965 roku. Pozycja ta jednak stopniowo spadała. Wypowiadał się w imieniu grupy w mediach, a jeśli nie to był widoczny na pierwszym planie obok Jaggera. Był również w tamtym okresie głównym wokalistą wspierającym. Jednak wskutek działań Oldhama przestał pełnić dominującą pozycję w zakresie kontaktów z mediami. Nadal jednak był muzycznym liderem, aż do płyty December's Children. Po tej sesji Jones coraz rzadziej uczestniczył w nagraniach jako wokalista wspierający, co trwało już do końca jego udziału w zespole. On chciał, by zespół grał bluesa, inni zaś chcieli grać co innego. Przez to więc spółka Jagger/Richards zaczęła wyciągać zespół z coraz to bardziej wiotkich rąk Briana.
Największe sukcesy i konflikt w zespole
W latach 1965-1967 Stonesi święcili największe triumfy, w ogromnej mierze dzięki Brianowi. Wówczas Jones mimo odsunięcia go od kierowania zespołem, wciąż miał w niego ogromny wkład. Jednocześnie był najbardziej lubianym przez fanów Stonesem, a sam kochał swoją popularność. Uwielbiał fanatycznych fanów, a gdy zespół podczas zamieszek musiał opuścić scenę, on schodził jako ostatni (zresztą często był wyprowadzany przez ochronę). Związał się z modelką, Lindą Lawrence, której oczywiście zdążył już zrobić dziecko.
A sytuacja w zespole? Cóż... po raz kolejny zacytuję tutaj Keitha Richardsa.
''[o Brianie] Nie miał pojęcia jaki był obrzydliwy. Zaczynało się: ''Zamknij pysk, Brian.''. Albo naśladowaliśmy sposób, w jaki kulił swoją nieistniejącą szyję. Robiliśmy sobie z niego jaja. Miał ogromny samochód Humber Super Snipe, ale był niski, więc żeby widzieć drogę musiał siadać na poduszce. Mick i ja kradliśmy mu ją dla śmiechu. Siedzieliśmy na końcu autokaru i drażniliśmy go, udawaliśmy że go nie ma(...). Związek z Brianem oparty był na miłości i nienawiści. Potrafił być naprawdę zabawny. Lubiłem spędzać z nim czas(...).''
We wrześniu 1965 Jones poznał Anitę Pallenberg- włoską aktorkę, która niedługo później została jego dziewczyną. Bardzo zaangażował się w ten związek, a Anita miała na niego duży wpływ- głównie negatywny. To za jej namową zaczął eksperymenty z narkotykami.
A to one były główną przyczyną jego upadku. Nie docierał na próby i sesje nagraniowe, a czasem gdy już tam się zjawił, padał na wejściu.
''Pamiętam dobrze epizod: Brian leżał nieprzytomny na podłodze w studiu, w marcu 1966 roku, trzymając gitarę która buczała i zakłócała nam brzmienie. Ktoś musiał odłączyć ją od wzmacniacza(...). Dla mnie był to tylko wkurzający dźwięk, nic, co nas szczególnie szokowało, bo Brian poniewierał się po podłodze studia przez wiele dni.'' ~''Życie''
Największym ciosem dla Jonesa było odejście Anity. A jej nowym wybrankiem został... Keith Richards. Podwójny cios. Zdarzenie to (co nie dziwi) spowodowało niechęć do Richardsa. Jego przyjaźń z Keithem definitywnie się urwała, a relacje z Mickiem również uległy pogorszeniu. Richardsowi znajomość z Anitą także nie wyszła na dobre, gdyż niedługo potem zdradziła go z... Mickiem Jaggerem.
Artysta był wielokrotnie zatrzymywany za posiadanie i używanie substancji niedozwolonych, groziło mu więzienie, jednak jego zły stan psychiczny i niska szkodliwość czynu sprawiły że dostał jedynie wysoką karę pieniężną. Mimo niedużej kary przez te konflikty z prawem amerykański urząd emigracyjny uniemożliwił mu przyjazd do Ameryki, co uniemożliwiło jego udział w trasie koncertowej po drugiej stronie oceanu i umniejszyło jeszcze bardziej jego pozycję w zespole.
Wszystkie te zdarzenia spowodowały, że Jones w 1967 roku brał udział w nagraniu jedynie 10 piosenek. Dla porównania, w poprzednich latach, było to około 30 piosenek.
Usunięcie Briana z The Rolling Stones
''Nigdy nie spotkałem faceta, na którego sława miałaby aż tak duży wpływ. Gdy tylko kilka naszych piosenek odniosło sukces, bum- był Wenus i Jowiszem w jednym. Miał ogromny kompleks niższości, którego wcześniej nie dostrzegliśmy(...). Sodówka uderzyła mu do głowy i podczas kilku kolejnych lat, nie mogliśmy liczyć na Briana. Ćpał, tracił kontakt z rzeczywistością. Myślał, że jest intelektualistą, mistycznym filozofem.''~Keith Richards, ''Życie'' Na nagraniach do ''Rock And Roll Circus'' Mick Jagger był wymalowany, Keith Richards założył czarny cylinder i opaskę na oko, Charlie Watts ogromny kapelusz maga, Billa Wymana nie widać, a Brian jak zawsze... ledwie trzyma się na nogach.
Rock And Roll Circus, 1968. Z Charliem Wattsem po prawej.
Ze względu na ogólny stan psychiczny i konflikty z prawem w zespole coraz bardziej otwarcie mówiło się o znalezieniu nowego gitarzysty. Wkład Jonesa w nową płytę był praktycznie żaden. Zakupił posiadłość Cotchford Farm, należącą niegdyś do A.A. Milny'ego, gdzie zamieszkał wraz ze swoją nową partnerką- szwedzką pielęgniarką Anną Wohlin. Kochał tę posiadłość. Wszystkim z dumą pokazywał statuetkę Krzysia i zegar z Puchatkiem, Prosiaczkiem i innymi zwierzętami.
Na terenie Cotchford Farm.
A pozostali Stonesi zadecydowali. Brian Jones musi odejść, zastąpi go Mick Taylor. Jagger i Richards postanowili powiedzieć mu to osobiście. Zabrali ze sobą Charliego Wattsa w roli katalizatora i odwiedzili Briana w jego narkotycznej samotni. Nie utrudniał rozmowy. Ustalili, że w mediach podadzą wersję, w której gitarzysta odchodzi ze względu na inne plany artystyczne. Miał dostać odszkodowanie za zrzeczenie się swoich praw do nazwy w wysokości 100 000 GBP rocznie przez wszystkie lata, w których zespół będzie istniał. Oficjalne oświadczenie brzmiało tak: „Nie spotykam się już z resztą zespołu, by rozmawiać o płytach, które nagrywamy. Nie rozumiemy się już muzycznie. Muzyka The Stones mi już nie odpowiada. Mam zamiar grać własną muzykę, a nie innych i to bez względu na to, jak bardzo mogą mi się podobać ich koncepcje muzyczne. Jedynym rozwiązaniem jest pójście swoimi drogami, choć nadal zostaniemy przyjaciółmi. Kocham tych facetów.” The Rolling Stones planowali wielki i darmowy koncert w Hyde Parku, by zaprezentować się w nowym składzie. Mówiło się, że Brian powinien zagrać ze swoim starym składem, byłby to gest czyniący jego odejście lżejszym. Podczas wizyty, gdy ustalono jaka będzie oficjalna wersja dla mediów gospodarz Cotchford Farm wydawał się być pozbierany. Nic bardziej mylnego. Staczał się. Im gorzej grał, tym więcej ćpał. Im więcej ćpał, tym gorzej grał. Ossie Clark, kumpel Stonesów wspominał, jak zachowywał się Brian po zakończeniu narkotycznego transu i uświadomieniu sobie, że już nie bierze udziału w pracy zespołu: ''Oni są tam wszyscy, nagrywają i mają mnie za kogoś innego. Dla mnie nie ma już miejsca''.
Jednak mimo tego zaczął na spokojnie rozważać swoje plany muzyczne. Odnowił kontakt z Alexisem Kornerem- chciał dołączyć do jego zespołu. Jednak on uznał, że Brian nadaje się na lidera i powinien założyć własny zespół. Według niektórych źródeł, spotkał się jeszcze ze starymi kolegami z zespołu. Podobno był podekscytowany swoimi planami, był w stałym kontakcie z Jimim Hendrixem i Johnem Lennonem.
Zaprzyjaźnił się z sąsiadami, zaczął bywać w lokalnym pubie. Zapraszał mnóstwo gości- nawet swoich rodziców. Zastali go w świetnej formie, a na pewno w lepszej niż się spodziewali. Pozory pokazywały, że odejście od Stonesów wcale go nie ruszyło, wręcz przyjął je z ulgą. Ale to tylko pozory. Faktycznie wciąż się staczał, widział światła, słyszał głosy. Ogarniał go strach, że zrobił karierę przypadkiem, że tak naprawdę nie ma talentu. Często rozmawiał o tym z domownikami. W jego posiadłości mieszkała jego partnerka, jego przyjaciel Tom, z żoną i technik budowlany nadzorujący remont posiadłości. Też z żoną. Przez dom przewijało się dużo, często przypadkowych ludzi, ginęły rzeczy. Patrząc na ówczesny stan gospodarza... nietrudno się dziwić. Był kompletnie naćpany i nie kontrolował otoczenia.
Śmierć
Nocą z 2 na 3 lipca, niedługo po północy, Brian Jones utopił się w basenie przy posiadłości na swojej Cotchford farm. Wokół śmierci ex-Stonesa powstała atmosfera sensacji. Ale jak to? W basenie? Ktoś mu w tym pomógł? Faktem jest, że niektóre wydarzenia nawołują do spekulacji.
Brian i Anna oglądali telewizję, popijając niemałe ilości alkoholu. Około 22 dołączyli do nich Frank i Janet (technik wraz z żoną). Popili razem, oglądając amerykański program ''Laugh In''. Po nim, Brian zaproponował wszystkim kąpiel w basenie. Janet zeznawała później, że ostrzegała go przed tym. Był w nie najlepszej formie. Nie posłuchał. Poszedł z nim Frank, a Anna z Janet zostały w domu. Frank ''skoczył po ręcznik czy papierosa''. Zagadał się jednak z paniami. Janet podniosła się do ogrodu, by zobaczyć co u Jonesa. Zastała martwe ciało leżące na dnie basenu. Kompletnie ubrana Anna wskoczyła do basenu. Wspólnie wyciągnęli ciało z basenu i zaczęli masaż serca i sztuczne oddychanie. Kontynuowali przez 15 minut. Podobno Brian uścisnął jeszcze rękę Anny. I nie poruszył się już więcej.
Śledztwo wykazało śmierć przez utonięcie, a sekcja zwłok pokazała, że gitarzysta był pod wpływem alkoholu i narkotyków. Nie było śladów gwałtu. Śledztwo zawieszono na kilka dekad, acz wznowiono w 2009 roku. Nic nie wykryto do teraz. Istnieją podejrzenia, że na farmie było więcej osób, około tuzina. Czemu tak późno zadzwoniono na pogotowie? Tak długo reanimowano muzyka? A może wypraszano pospiesznie gości? Nie wiadomo też, gdzie był Tom. Według legendy Frank na łożu śmierci miał wyznać, że to on zabił Briana Jonesa.
Nieszczęsny basen i posiadłość w tle.
Z tajemnic związanych ze śmiercią Jonesa nie wyjaśniony po dziś jest natychmiastowy wyjazd Anny do Szwecji. Ktoś zorganizował to za nią, a policja nie miała zastrzeżeń.
Z byłych kolegów z zespołu, w pogrzebie uczestniczyli tylko Bill Wyman i Charlie Watts. A Brian pozostawił po sobie piątkę (a może i więcej) nieślubnych dzieci.
John Lennon czytający gazetę z artykułem o śmierci Briana.
Pożegnanie
Ustalono, że koncert w Hyde Parku nie tylko przedstawi nowy skład zespołu- będzie też poświęcony pamięci Briana. Zadedykowano mu także kompilację utworów ''Thorugh The Past, Darkly (Big Hits Vol. 2). Ale wracając do koncertu, był to największy koncert w dotychczasowej historii rocka. Pieczę nad nim sprawował motocyklowy gang- Hell's Angels. Mick Jagger, gdy w końcu uciszył tłum odczytał dwie strefy ''Adonisa'' Shelleya, wiersza napisanego z okazji śmierci Keatsa: ''Pokój. Pokój. On nie umarł, nie zasnął. Obudził się tylko ze snu życia...''
Na znak dany przez Jaggera, otworzono tekturowe pudełka. z których wyfrunęło kilka niemrawych, białych motyli, które po chwili spadały na ziemię. Patetyczny gest się nie udał, a motyle po prostu podusiły się w pudełkach. A białe motyle lecące ku niebu miały symbolizować uwolnienie się duszy Briana. Jednak moim zdaniem te wzlatujące, a potem opadające wycieńczone na widownię również są symboliczne.
Z koncertu nagrana została relacja. TUTAJ można ją obejrzeć, zaznaczyłam czas gdy zaczyna się recytacja wiersza a potem wypuszczane są motyle.
Dorobek muzyczny
Brian był wyjątkowo uzdolnionym muzykiem, multiinstrumentalistą. Grał na gitarze, fortepianie, harmonijce ustnej, saksofonie, mandolinie, organach, klawesynie, sitarze, flecie, cytrze, oboju, klarnecie i wielu instrumentach perkusyjnych. Pewnie zapomniałam jeszcze o czymś, na czym grał. Podobno wystarczyło dać mu instrument do ręki, by nauczył się na nim perfekcyjnie grać.
Nie sposób więc nie wspomnieć o niektórych utworach, w których Brian miał szczególny udział. Jednak ciężko rzetelnie ustalić faktyczny wkład Jonesa w pracę zespołu, ze względu na to, że często pomijano jego nazwisko w adnotacjach na płycie. Według Billa Wymana jego praca była wielokrotnie większa niż pokazują to przypisy.
Oczywiście, osławione Paint It Black! Piosenka z 1966 roku, z albumu Aftermath. Oficjalnie jest to piosenka spółki Jagger/Richards, ale ciekawe brzmienie utworu nadaje sitar, na którym gra nie kto inny jak Brian Jones. Piosenka zajęła 196 miejsce w liście 500 najlepszych piosenek wszech czasów magazynu Rolling Stone.
Nie umiem nie wspomnieć o bluesowym repertuarze Stonesów. Jeszcze z czasów, gdy Brian był liderem i wybierał repertuar, świetne wykonanie ''Carol'' Chucka Berry'ego:
I równie dobre wykonanie piosenki ''Around and Around''. Też Chucka Berry'ego.
W 2005 roku powstał film dokumentalny o Brianie zatytułowany ''Stoned''. Dokładnie jak jedna z pierwszych piosenek The Rolling Stones, wydanych jeszcze przez spółkę autorską Nanker Phelge. Sama piosenka to w sumie instrumental, acz słychać wtrącenia wokalisty ''Out of my mind...'' i ''Stoned'', co w tamtym czasie było bardzo kontrowersyjne i cenzurowano te słowa. A dzisiaj w telewizji oglądamy wielkie pośladki Nicki Minaj w tle piosenki o nielekkim zabarwieniu erotycznym. Taka mała dygresja.
''Under My Thumb'' i Brian grający na marimbie!
Ciekawostki
Teraz rzecz, którą uwielbiam w każdej dziedzinie- ciekawostki! Anegdoty, zdarzenia o których nie chciałam pisać wcześniej, by zostawić je na deser.
Brian był ponadprzeciętnie inteligentny, miał IQ 135. Nie żebym uważała testy inteligencji za szczególnie wiarygodne, ale warto wspomnieć.
Na jednym z koncertów w USA, 1967 roku, Brian zarzucił na siebie wielką flagę Stanów Zjednoczonych, z czego publiczność bardzo się cieszyła. On zapewne też, w końcu uwielbiał publiczność. Jednak tamtejsza policja nie była taka ucieszona i zwróciła uwagę, że fragment flagi spadł na ziemię, za co Jones został aresztowany.
Gdyby artysta wciąż żył, miałby dziś 72 lata.
Gdy wydano wcześniej wspomnianą piosenkę ''Paint it black''(Pomaluj to na czarno), ktoś przy wpisywaniu jej dodał przecinek tworząc ''Paint it, black''(Pomaluj to, czarny). Richards szybko wydał oświadczenie, które mówiło że zespół nie miał nic z tym przecinkiem wspólnego. Jednak i tak padały zarzuty o rasizm.
Wcześniej wspomniana spółka autorska Nanker Phelge otrzymała pierwszą część nazwy od nazwy miny polegającej na włożeniu sobie palców w obie dziurki nosa. Brian podobno był niekwestionowanym mistrzem w robieniu jej. Cóż, poniższe zdjęcia mogą służyć jako dowód.
Po lewej Keith Richards
The Rolling Stones zbudowali swoją popularność na tym, że byli ''anty-beatelsami''. Mieli długie włosy, różne od siebie stroje i takie tam (wtedy to było nie do pomyślenia). Media za bardzo ich nie lubiły i pisały o nich niepochlebne rzeczy. Gdy któryś z brukowców napisał, że Brian ma tłuste włosy bo ich nie myje, ten przejął się tak, że mył włosy po kilka razy dziennie. Koledzy z zespołu zaczęli go wtedy nazywać ''Mr. Shampoo''.
Brian przyjaźnił się z Jimmim Hendrixem i Johnem Lennonem. Co ciekawe, wszyscy z nich zginęli młodo. Hendrix rok po śmierci Briana zakrztusił się własnymi wymiocinami, a Lennon ponad dziesięć lat później został zamordowany przez psychofana.
Poza zdolnościami muzycznymi, Brian miał też głowę do interesów. Z początku to on przewodził zespołowi podczas spotkań biznesowych. Zaskakujące, patrząc na to, że mówimy o osobie która w siebie nie wierzyła...
...każdy z jego bliskich wspominał o jego niesamowicie niskim poczuciu własnej wartości.
W 1963 Brian sam skomponował, a potem nagrał z zespołem reklamę płatków śniadaniowych ''Rice Krispies''. Oto owa reklama:
Ale...
...kim tak naprawdę był Brian Jones? Niepewnym siebie, wspaniałym facetem? Odizolowanym artystą-dziwakiem? Manipulującym otoczeniem psychopatą? Czy lubił zgrywać ofiarę? I jak do cholery zginął? Nieuwaga? Morderstwo? Samobójstwo?